Pierwszy hosting dla stron WWW kosztował fortunę

Jak wyglądał Internet, gdy 300 dolarów miesięcznie to była norma, a nie ekstrawagancja?

Dziś wykupienie hostingu to błyskawiczna i tania operacja – płacisz kilka złotych miesięcznie i masz dostęp do całej infrastruktury: certyfikatów SSL, automatycznych kopii zapasowych, błyskawicznych instalatorów WordPressa, a nawet CDN w zestawie. Co więcej, wszystko dzieje się za pomocą przejrzystego panelu klienta i możesz wystartować z własną stroną w kilka minut – nawet bez wiedzy technicznej.

Ale wróćmy do lat 90. W tamtym czasie hosting był usługą niszową, drogą i niedostępną dla zwykłych ludzi. Strona internetowa była luksusem, na który pozwolić sobie mogły tylko firmy, uczelnie i pasjonaci gotowi zainwestować duże pieniądze i czas. Ceny? Nawet 300 dolarów miesięcznie – i to za pakiet, który dziś uznalibyśmy za bardzo ograniczony: kilkadziesiąt megabajtów przestrzeni dyskowej, limitowany transfer danych, brak jakiejkolwiek bazy danych, brak PHP, SSL czy automatycznych narzędzi. To było minimum funkcjonalności, ale maksimum kosztów.

Co ciekawe, pomimo tych ograniczeń, hosting cieszył się zainteresowaniem – bo już wtedy było wiadomo, że obecność w internecie to przyszłość. Firmy, które zainwestowały w stronę internetową w latach 90., zyskały ogromną przewagę – były o krok przed konkurencją, która wciąż opierała się wyłącznie na katalogach papierowych i reklamach w gazetach.

Hosting w latach 90. – czas pionierów

Internet, który dziś traktujemy jako codzienność, w połowie lat 90. dopiero się formował. WWW miało zaledwie kilka lat, a dostęp do sieci ograniczał się często do uczelni, laboratoriów i korporacji technologicznych. W tym kontekście hosting stron internetowych był usługą dla prawdziwych pionierów cyfryzacji – ludzi i organizacji, które jako pierwsze zauważyły potencjał tej nowej przestrzeni.

Na rynku szybko pojawiły się pierwsze firmy, które zaczęły oferować hosting, choć ich usługi różniły się od dzisiejszych nie tylko ceną, ale i przeznaczeniem. GeoCities (1994) zyskało popularność jako bezpłatny hosting dla użytkowników indywidualnych – choć z wieloma ograniczeniami technicznymi i reklamami. Angelfire i Tripod również oferowały podstawowe strony użytkownikom prywatnym. Ale poważny hosting dla firm zapewniały tacy gracze jak InterNIC, Netcom, Verio czy Digital Nation – i właśnie tam ceny sięgały kilkuset dolarów miesięcznie.

Za te pieniądze otrzymywałeś konto FTP, skromny katalog na pliki HTML i bardzo podstawowy dostęp do serwera – często bez jakiegokolwiek panelu czy nawet dokumentacji. Tworzenie stron wymagało pisania kodu ręcznie, a ich wdrożenie polegało na przesłaniu plików przez FTP. Nie było WordPressa, nie było baz danych SQL – była czysta struktura HTML, często z tłem w kolorze szarym i hiperłączami w niebieskim.

Pomimo ograniczeń – lub może właśnie z ich powodu – ten okres to czas ogromnej kreatywności i eksploracji. Hosting był wtedy bardziej warsztatem niż produktem. Wymagał wiedzy technicznej, eksperymentowania i odwagi. Dzięki temu jednak właśnie wtedy ukształtowały się fundamenty dzisiejszego Internetu.

Co oferował hosting za 300 dolarów?

RokCena miesięcznaDyskTransferDomena w cenie?Panel?
1995$200–$30010–50 MB500 MB–1 GBNieNie

Brak baz danych, brak PHP, żadnych certyfikatów SSL, brak wygodnych interfejsów – większość zarządzania odbywała się przez FTP lub wręcz konsolę tekstową.

Wielu użytkowników musiało pisać własny HTML w notatniku i ręcznie wrzucać pliki na serwer.

Dlaczego to tyle kosztowało?

Wysoka cena hostingu w latach 90. wynikała z kilku czynników:

  • Sprzęt był drogi – serwery kosztowały tysiące dolarów. Dyski twarde były małe, powolne i bardzo drogie. Hostingodawcy musieli pokryć koszty sprzętu, zasilania, chłodzenia i miejsca w centrach danych.
  • Łącza internetowe były luksusem – połączenia do sieci szkieletowej (tzw. backbone) były ograniczone, drogie i wymagały specjalistycznego sprzętu. Nie było światłowodów ani taniego Internetu domowego.
  • Brak automatyzacji – nie istniały panele typu cPanel czy DirectAdmin. Obsługa klienta i zarządzanie kontami były ręczne, często wykonywane przez administratorów systemów 24/7.
  • Brak konkurencji – rynek dopiero się rozwijał. Firm było niewiele, a popyt na obecność online rósł błyskawicznie – dotyczyło to zwłaszcza biznesów, które chciały zaistnieć w „nowej rzeczywistości”.

Fun fact: Za 300 USD miesięcznie dostawałeś mniej zasobów, niż dziś oferuje… darmowy pakiet

Dla porównania – darmowy hosting od Google Firebase lub GitHub Pages zapewnia dziś:

  • nieskończoną liczbę requestów miesięcznie,
  • CDN (Content Delivery Network),
  • HTTPS z darmowym SSL,
  • dostęp z każdego zakątka świata,
  • wersjonowanie i repozytoria kodu.

To wszystko za 0 zł.

Kto płacił takie kwoty?

Głównie:

  • Firmy technologiczne (np. telekomy, agencje),
  • Uczelnie i instytuty naukowe,
  • Wydawnictwa i media – chcące jako pierwsze oferować „edycję online”,
  • Pionierzy e-commerce – jak Amazon (1995) czy eBay (1995).

Dla nich koszt był inwestycją – dostęp do internetu to była przewaga konkurencyjna, jak dziś aplikacja mobilna czy zaawansowane AI.

Kiedy zaczęło tanieć?

Prawdziwy przełom nastąpił pod koniec lat 90., wraz z rozkwitem tzw. dotcom boom. Internet wchodził pod strzechy, a taniejący sprzęt, automatyzacja i rosnące zapotrzebowanie na usługi online doprowadziły do tego, że hosting zaczął być dostępny dla znacznie szerszego grona użytkowników.

  • Na rynku pojawiły się pakiety hostingowe za 20–50 USD miesięcznie – to nadal sporo, ale już o wiele mniej niż 300 dolarów.do hostingu dołączano darmowe domeny i konta e-mail,
  • Firmy zaczęły oferować dodatki: darmowe konta e-mail, subdomeny, a czasem nawet gratisowe rejestracje domen.
  • Narodziły się dzisiejsze potęgi rynku, takie jak GoDaddy, Bluehost, OVH czy DreamHost, które wprowadziły skalę, automatyzację i pakiety dla każdego.

W Polsce zmiany przyszły kilka lat później. Hosting stał się dostępny dla przeciętnego użytkownika ok. 2000–2002 roku, wraz z popularyzacją stałego dostępu do internetu (Neostrada, osiedlowe sieci, lokalni ISP). To był moment, gdy coraz więcej osób mogło założyć własną stronę – czy to prywatną, czy firmową.

Dziś: hosting za grosze – i w chmurze

Obecnie hosting to usługa tania, masowa i wygodna. Można wręcz powiedzieć, że stał się niewidocznym fundamentem internetu. W 2025 roku własną stronę internetową uruchomisz za dosłownie kilka złotych miesięcznie – lub nawet za darmo, jeśli wystarczy Ci podstawowa funkcjonalność.

Przykład? W ofercie domena.pl, jeden z najtańszych dostępnych pakietów kosztuje obecnie 29,99 zł netto rocznie – czyli około 2,50 zł netto miesięcznie.

I co dostajesz za tę kwotę?

  • 200 GB przestrzeni (150 GB na WWW, 50 GB na e-mail),
  • nielimitowany transfer i skrzynki pocztowe,
  • obsługę PHP, MySQL, FTP, wygodny panel zarządzania,
  • obsługę PHP, MySQL, FTP, wygodny panel zarządzania,
  • a nawet rejestrację domeny .pl w cenie pakietu.

W porównaniu z latami 90. to jak porównanie telefonu z korbką do nowoczesnego smartfona. Dziś hosting nie wymaga wiedzy technicznej, dużych nakładów ani sprzętu – wystarczy karta płatnicza i kilka minut.

Początki WWW były trudne, kosztowne i wymagające. Dziś często nie doceniamy tego, jak niskim kosztem można zbudować profesjonalną stronę, sklep czy blog. Historia pierwszego hostingu to nie tylko opowieść o pieniądzach – to lekcja o tym, jak technologia zmienia się nie tylko jakościowo, ale też ekonomicznie. Co kiedyś było luksusem, dziś jest normą.

Comments

comments